AMERYKA PÓŁNOCNA,  USA

Road trip po wschodnim wybrzeżu USA

Podczas tego road trip’u  zdobyłam najniżej wysunięty punkt Stanów Zjednoczonych, przeżyłam symulację lotu w kosmos oraz przeszłam się po schodach Rockiego… Jak? Chciałam wykorzystać wyjazd do USA w 150% i nie zakończyłam mojej podróży po zachodnim wybrzeżu, a poszłam o krok dalej i poleciałam z Vegas do Miami i tam rozpoczęłam kolejną, niezwykłą podróż.

Najpierw 10 tygodni na ośrodku kolonijnym, potem 2500 kilometrów przejechanych po zachodnim wybrzeżu, ale ja chciałam więcej, pomimo tego, że czułam już zmęczenie. Ale to nic, bo wiedziałam, że czekają na mnie kolejne ciekawe miejsca i tak oto wylądowałam w Miami.

DZIEŃ 1 – MIAMI

Kiedy podchodziłam do lądowania w Miami to wszystko wydawało mi się takie zielone. To dlatego, że zachód USA zdecydowanie wyglądał na bardziej „wysuszony”. A tam na lotnisku czekali na mnie moi towarzysze podróży – tym razem było to 3 mężczyzn i z perspektywy czasu to szaleństwo, że poleciałam do 3 facetów, których nigdy na oczy nie widziałam, ale nie o tym ten wpis.

Tego dnia postawiłam na relaks. Chłopaki oprowadzili mnie po mieście, a potem udaliśmy się na plażę w Miami Beach. To właśnie tutaj kąpałam się w najcieplejszym morzu/oceanie, w jakim miałam dotychczas. Miami Beach to zdecydowanie miejsce na chill out i relaks, bo leżeliśmy tuż przy Ocean Drive. O tym, co robić na Florydzie pisałam w tym wpisie.

Miami Beach
Miami Beach

DZIEŃ 2 – KEY WEST

Następnego dnia musieliśmy ruszać dalej, ale zanim to nastąpiło to udaliśmy się do wypożyczalni samochodów i chociaż nie mieliśmy tego w planie to dostaliśmy JEEP’a. Radości chłopaków nie było końca, a nasz samochód ostatecznie nazwaliśmy DZIKIEM. Zaraz potem ruszyliśmy w trasę na Key West, który to jest najniżej wysuniętym punktem USA. Z Key West na Kubę jest zaledwie 140 km i przy dobrej pogodzie ponoć można zobaczyć wyspę. Ale nie tylko Key West jest atrakcją, ale również droga, gdyż mija się mnóstwo mostów i wysepek, które jak ogniwa łańcucha łączą poszczególne wysepki w długą, asfaltową wstęgę.

Chociaż na Key West byliśmy wieczorem to zdecydowaliśmy tego samego dnia ruszyć w trasę dalej, a mianowicie – do Orlando. I to właśnie podczas tej trasy po raz pierwszy spaliśmy na polu namiotowym, o ile tak to można nazwać tj. chłopaki bez namiotu na ziemi, a ja w samochodzie.

Key West
Key West

DZIEŃ 3 – ORLANDO

Kolejny punkt na mapie, czyli Orlando. To miasto zdecydowanie słynie z parków rozrywki, takich jak Universal Studios czy Walt Disney World Resort, także jest to zdecydowanie miejsce, dla tych z Was, którzy chcą odkrywać tajniki bajek i filmów. My nie skorzystaliśmy, ale nigdy nie zapomnę naszych min, kiedy myśleliśmy, że wejście jest za darmo, a na tablicy zobaczyliśmy 100$/osoba za 1 dzień…

Disney Hollywood Studios

DZIEŃ 4 – NASA

Tego dnia już nie odpuściliśmy tej fantastycznej atrakcji! Pojechaliśmy do Centrum Kosmicznego Kennedy’ego na Przylądku Canaveral. Tę miejscówkę polecam z całego serca, gdyż możecie zobaczyć park rakiet, halę, w której można zobaczyć autentyczny prom Atlantis, poczuć się jak podczas prawdziwego startu wahadłowca, skorzystać z wielu atrakcji multimedialnych itp. A także pojechać na wycieczkę, skąd startował wahadłowiec Apollo. To był mega dzień naprawdę genialnych atrakcji, a także i wiedzy!

NASA
NASA

DZIEŃ 5 – ST. AUGUSTIN

Po emocjonującym dniu w NASA dotarliśmy do uroczej miejscowości St. Augustin. „Jest to najstarsza europejska osada w kontynentalnej części USA. Przez 235 lat była to polityczna i militarna stolica hiszpańskiej prowincji Floryda.” Myślę, że dało się to odczuć, że jest tam tak europejsko, a nie tak jak w pozostałych miejscach, które miałam okazję odwiedzić.

St. Augustin
St. Augustin

DZIEŃ 6 – SAVANNAH

Pojechaliśmy znowu na północ, czyli do Savannah, ale jeśli mam być szczera to możecie to miasto opuścić lub potraktować, jako miejsce, w którym możecie się zatrzymać i odpocząć. Nie ma tu nic ciekawego, poza pomnikiem Kazimierza Pułaskiego (polsko-amerykański generał). Być może moje wspomnienia są takie obojętne z Savannah, że nie było tam nic, co by mnie jakoś zachwyciło.

DZIEŃ 7 – NORFOLK

Następnego dnia dotarliśmy do miejscowości Norfolk, o której nie wiedziałam nic do czasu, aż tam dotarłam. Norfolk jest głównym portem USA przeładowującym rocznie 47 mln ton towarów. Ponadto, w Norfolku znajduje się najważniejsza baza Marynarki Wojennej USA i to właśnie temu zagadnieniu poświeciliśmy czas. Mianowicie, odwiedziliśmy muzeum Marynarki Wojennej, które warto odwiedzić, jeśli jesteście zainteresowani tego typu tematami.

Norfolk
Norfolk

DZIEŃ 8 – WASZYNGTON

Dotarliśmy do stolicy USA!!! Pamiętam, że to był bardzo intensywny dzień, gdyż poza tym, że dotarliśmy pod pomnik Lincolna, Biały Dom, Kapitol i Pomnik Waszyngtona to udało nam się również odwiedzić wiele muzeów. To dlatego, że w Waszyngtonie wiele muzeów jest bezpłatnych np. Muzeum Historii Naturalnej (polecam!) oraz Natonal Air and Space Muzeum! Na Waszyngton zdecydowanie warto poświęcić te 2-3 dni, by na spokojnie sobie wszystko zwiedzić.

Waszyngton
Waszyngton

DZIEŃ 9 – WASZYNGTON

Drugiego dnia naszego pobytu w  Waszyngtonie zwiedzaliśmy Kapitol – by się do niego dostać zarezerwowaliśmy wejście wcześniej, a mimo to staliśmy w kolejce. Zwiedzanie Kapitolu odbywa się z przewodnikiem, dlatego warto go zobaczyć od środka.

Waszyngton

DZIEŃ 10 – FILADELFIA

Dzień przed przyjazdem do Nowego Jorku udało nam się dotrzeć jeszcze do Filadelfii, w której znajdują się schody Rockiego Balboa!!! Przeszliśmy się po tych słynnych schodach, zrobiliśmy zdjęcie pod pomnikiem Rockiego oraz zeszliśmy do ścisłego centrum. Czy miasto mnie zachwyciło? Nie, bo było na to za mało czasu.

Filadelfia

DZIEŃ 11 – NOWY YORK

Miasto, które NIGDY nie śpi i miasto, które moim zdaniem TRZEBA odwiedzić chociaż raz w życiu. Ma w sobie tę magię i energię, której nie poczułam nigdy wcześniej, a miast już trochę odwiedziłam w swoim życiu. Miasto, w którym każdy znajdzie coś dla siebie, a co najważniejsze: NIE OCENIA i każdy ma prawo tam być. O Nowym Jorku napisałam cały wpis, więc zajrzyjcie tutaj.

NYC
NYC

Podsumowując, ten road trip jest do zrobienia w 10 dni, jednak jeśli nie chcecie się gonić to warto dać sobie więcej czasu. Przede wszystkim na NASA, samą Florydę (o której pisałam TUTAJ), a także Nowy Jork, który jest absolutnym MUST podczas podróżowania po wschodnim wybrzeżu. Sytuacja nie sprzyja, ale wpis ten z pewnością przyda się po trudnej sytuacji, w której się obecnie znaleźliśmy.

PLAN PODRÓŻY (wersja skrócona):

DZIEŃ 1 – MIAMI

DZIEŃ 2 – KEY WEST

DZIEŃ 3 – ORLANDO

DZIEŃ 4 – NASA

DZIEŃ 5 – ST. AUGUSTIN

DZIEŃ 6 – SAVANNAH

DZIEŃ 7 – NORFOLK

DZIEŃ 8 – WASZYNGTON

DZIEŃ 9 – WASZYNGTON

DZIEŃ 10 – FILADELFIA

DZIEŃ 11 – NOWY YORK

Polecane:

Udostępnij to...
Share on Facebook
Facebook
Share on LinkedIn
Linkedin

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.