Road trip po zachodnim wybrzeżu USA – PLAN PODRÓŻY NA 12 DNI
To była przygoda życia! Spałam w namiocie, motelach, u obcych ludzi, jadłam w fast foodach i zrobiłam 2500 kilometrów, ale nie to jest w tym wszystkim najważniejsze. Widziałam miejsca, o których marzyłam. Road trip po USA to było spełnienie moich marzeń! A odkąd znieśli wizy jest dużo łatwiej dostać się do USA i przeżyć również taką przygodę. Tylko od czego zacząć? Oto moje doświadczenia podczas podróżowania po zachodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych.
O tym, jak to się stało, że pojechałam do USA pisałam w jednym z poprzednich wpisów. W skrócie – pracowałam na ośrodku kolonijnym dla dzieci, a potem zostałam w Stanach miesiąc, by zrobić dwa road trip’y – po zachodnim oraz wschodnim wybrzeżu. Do dziś te doświadczenie jest dla mnie jak sen i chciałabym wrócić, by uświadomić sobie, że naprawdę tam byłam, naprawdę to przeżyłam!!! Ale dobra, oto mój plan i doświadczenia.
Jako, że pracowałam w stanie Nowy Jork to do Nowego Jorku miałam 2 godziny pociągiem i tak właśnie stamtąd wyruszyłam w road trip po zachodnim wybrzeżu USA.
Plan podróży dzień po dniu
DZIEŃ 1 – LOT Z NY DO LAS VEGAS
Pierwszego dnia mojego road trip’u po USA dostałam się na lotnisko Newark, które jestem jednym z 3 lotnisk położonych w obrębie Nowego Jorku. Ale to jaki stres przeżyłam jadąc na to lotnisko to wiem tylko ja… Wiem jednak, że dam sobie radę wszędzie – nawet tak jak wtedy, z walizką, która ważyła prawie 25 kg, laptopem i plecakiem. Hurra! Wsiałam do samolotu i wylądowałam późnym wieczorem w Las Vegas i tam spotkałam się z moimi towarzyszkami podróży. Poznałam je na Facebook’owej grupie i mamy kontakt do dziś!
DZIEŃ 2 – LAS VEGAS – HOOVER DAM – GRAND CANYON (NOC)
Plan był inny, ale życie jak zawsze weryfikuje nasze plany. Miałyśmy już tego dnia zobaczyć Grand Canyon, ale zwyczajnie nie zdążyłyśmy. Tego dnia musiałyśmy dotrzeć do wypożyczalni samochodów, wypożyczyć go, zapakować się ponownie i dojechać do Grand Canyonu. Wypożyczenie samochodu podczas road tripu (szczególnie w USA) to najlepsza opcja, o czym pisałam tutaj. Po drodze, wskoczyłyśmy zobaczyć zaporę Hoover’a, która znajduje się na granicy stanów Nevada/Arizona i robi ogromne wrażenie.
Na wjeździe do parku narodowego możecie zakupić Annual Pass, który upoważnia was do wjazdu do parków narodowych w kraju i jest ważny przez rok. Tak też zrobiłyśmy, ale tej nocy spałyśmy w środku lasu w namiocie – wrażenia niezapomniane!
DZIEŃ 3 – GRAND CANYON + przejazd do LOS ANGELES
Tego dnia sen się ziścił i stanęłam przed czymś tak niewyobrażalnie ogromnym i pięknym, że w pierwszej chwili (i w ciągu następnych również) pomyślałam, że stoję przed fototapetą!!! Grand Canyon to coś tak obłędnego i niesamowitego, że zdecydowanie warto zatrzymać się tutaj na dłużej, by nacieszyć oko. Nie wiem czy do tego pory widziałam coś tak wspaniałego w moim życiu. My niestety nie miałyśmy za wiele czasu, bowiem jedynie pół dnia, ale udało nam się zobaczyć kanion z różnych punktów widokowych. I z każdym kolejnym widoki były jeszcze bardziej niesamowite!!!
Tego samego dnia wyruszyłyśmy w dalszą trasę – do Los Angeles, w którym również nocowałyśmy. Pamiętam, że dzielnica, w której miałyśmy motel nie była najprzyjemniejsza, bowiem osobiście nie czułam się tam bezpiecznie, ale jestem przekonana, że jak dobrze poszukacie to odnajdziecie super nocleg.
DZIEŃ 4 – LOS ANGELES (Hollywood)
Kolejnego dnia zaczęłyśmy zwiedzanie od tej słynnej Alei Gwiazd w Hollywood i będąc szczerą – to tylko najbardziej wyczyszczony chodnik w USA, bo ludzie się na nim kładą i go polerują. Ale o LA nie będę rozpisywać się jakoś szczególnie, bo jest osobny wpis dotyczący tego miasta. Powiem tylko tyle, że nie znalazłyśmy tego najpopularniejszego miejsca, w którym można zrobić sobie zdjęcie z napisem Hollywood. Widziałyśmy Universal Studios (niestety z zewnątrz) oraz Griffith Observatory.
DZIEŃ 5 – SANTA MONICA + VENICE BEACH
Czas na relaks! Tego dnia udałyśmy się na dwie popularnej plaże w Los Angeles – Venice Beach oraz Santa Monica. Spędziłyśmy dzień opalając się oraz kąpiąc w oceanie a na koniec dnia przeszłyśmy obok tego słynnego młyna w Santa Monica! Nie wspominając o tych budkach ratowniczych! To wszystko warto zobaczyć!
DZIEŃ 6 – PRZEJAZD DO SAN FRANCISCO DROGĄ NR 1
I już prawie zbliżamy się do końca tego tygodnia… Kolejnego dnia opuściłyśmy Los Angeles, by powoli zmierzać do San Francisco, czyli miasta, które chciałam zobaczyć najbardziej! Ale o tym za chwilę. Aby dostać się do SF najlepiej jest podróżować drogą nr 1, która jest bardzo malownicza oraz prowadzić przez most Bixby Bridge. Nie będę kłamać, bo pomyliłyśmy drogi… W GPS wprowadziłyśmy SF i poprowadziło nas przez autostradę, ale byłyśmy na tyle zdeterminowane, że kiedy przejechałyśmy bokiem drogę nr 1 to wróciłyśmy się kawałek tylko po to, by ten most zobaczyć.
DZIEŃ 7 – DOLINA KRZEMOWA
Nastał następny dzień i udałyśmy się do miejsca, w którym są siedziby firm, które znamy absolutnie wszyscy. Mowa oczywiście o Facebook’u, Google, Microsoft czy Apple. Nie wiem, czy są takie spektakularne, ale na pewno jest to ciekawe doświadczenie, kiedy możesz pochodzić po siedzibie Google. Muszę przyznać, że zdecydowanie jest najprzyjemniejsza i najładniejsza z nich wszystkich. Wspomniane siedzimy z tego co pamiętam są całkiem blisko, więc poruszanie się między nimi nie powinno sprawić problemów.
DZIEŃ 9 – SAN FRANCISCO
Nastał ten dzień, gdyż dotarliśmy do San Francisco i jak dla mnie miasta kontrastów. Z jednej strony przepiękne, malownicze domki w mieście, a z drugiej strony bezdomni chodzący po ulicach. A także Golden Gate Bridge, który z jednej strony zachwyca, a z drugiej trochę przeraża… Nazywany jest Mostem Samobójców. San Francisco mnie osobiście zachwyciło i nie odpuściłabym tego miasta na pewno, gdyż jest wiele pięknych miejsc.
DZIEŃ 10 – SAN FRANCISCO (ALCATRAZ)
To jeszcze nie koniec naszego zwiedzania po San Francisco, gdyż tego dnia zwiedziałyśmy również byłe więzienie Alcatraz położone na środku oceanu. Przyznam szczerze, że niesamowite doświadczenie… Chodzić po więzieniu i trochę wejść w buty więźniów i zobaczyć jakie uczucie im towarzyszyły będąc np. w celi z widokiem na panoramę San Francisco.
Tego dnia ruszałyśmy również dalej, a mianowicie do Yosemite National Park, które zdecydowanie jest dla miłośników pieszych wędrówek oraz przepięknych widoków.
DZIEŃ 11 – YOSEMITE NATIONAL PARK
To miejsce jest równie przepiękne! Zwiedzanie parku Yosemite rozpoczęłyśmy od wędrówki pod wodospad Yosemite – jest przepiękny. Jako, że byłam młoda i szalona to postanowiłam się pod wodospadem wykąpać. A uwierzcie mi woda była lodowata!!! Mimo to nie żałuję w ogóle, że to zrobiłam, bo to było super doświadczenie. Następnie wjechałyśmy na Glacier Point, czyli „punkt słynący z rozległych widoków z góry na formację Half Dome, dolinę Yosemite i wodospad Yosemite.”, oraz zobaczyć całą dolinę Yosemite – warto!
DZIEŃ 12 – DEATH VALLEY
Ostatnim punktem podczas naszego road trip’u była wizyta w jednym z najcieplejszych miejsc na ziemi, czyli Dolinie Śmierci. To tak naprawdę „obszar bezodpływowej depresji na pustyni Mojave”, w której również znajduje się najniższej położony punkt (86 m p.p.m.) w Ameryce Północnej. Musze przyznać, że w tym miejscu poczułam naprawdę co oznacza siła słońca. Wyszłyśmy dosłownie na 100 m spacer i jak szybko wyszłyśmy z samochodu tak szybko wróciłyśmy, bowiem NIE DAŁO SIĘ ODDYCHAĆ! Miejsce bez roślin, życia, czegokolwiek… A włosy wyschnęły w 15 min!!!
DZIEŃ 13 – LAS VEGAS
Trzynastego dnia naszego road trip po USA wróciłyśmy do miejsca, w którym się poznałyśmy i wyruszyłyśmy w przygodę życia. Przeszłyśmy się tego dnia również po Las Vegas, by zobaczyć fenomen tego miasta. Vegas to ulica wokół której są wybudowane hotele przypominające między innymi różne miasta, a w nich kasyna i kluby. Miasto ciekawe, ale jak dla mnie na góra dwie noce. Ileż można imprezować, kiedy są tak piękne miejsce wokół Vegas?!
DZIEŃ 14 – LOT LAS VEGAS – MIAMI
Ostatniego dnia kończyłam road trip po zachodnim wybrzeżu USA, ale to nie był koniec mojej przygody, bowiem leciałam do Miami. Tam rozpoczynałam kolejny road trip, o którym napiszę w kolejnym wpisie!!!
Podsumowanie
Podsumowując, road trip po zachodzie USA był niesamowitym doświadczeniem, które poszerzyło horyzonty i pozwoliło mi spełnić moje najskrytsze marzenia. Gdybym jednak miała jeszcze raz ułożyć taki road trip to z pewnością dodałabym San Diego (słyszałam, że jest piękne!) oraz Antylope Canyon. Niestety, nie starczyło nam czasu, gdyż miałyśmy już pobookowane loty do innych miejsc. Wam jednak życzę spędzenia wymarzonej podróży po zachodnim wybrzeżu, bo to jak amerykański sen!!!
PLAN PODRÓŻY (wersja skrócona)
DZIEŃ 1 – LOT Z NY DO LAS VEGAS
DZIEŃ 2 – LAS VEGAS – HOOVER DAM – GRAND CANYON (NOC)
DZIEŃ 3 – GRAND CANYON + przejazd do LOS ANGELES
DZIEŃ 4 – LOS ANGELES (Hollywood)
DZIEŃ 5 – SANTA MONICA + VENICE BEACH
DZIEŃ 6 – PRZEJAZD DO SAN FRANCISCO DROGĄ NR 1
DZIEŃ 7 – DOLINA KRZEMOWA
DZIEŃ 8 – SAN FRANCISCO
DZIEŃ 9 – SAN FRANCISCO (ALCATRAZ)
DZIEŃ 10 – YOSEMITE NATIONAL PARK
DZIEŃ 11 – DEATH VALLEY
DZIEŃ 12 – LAS VEGAS
DZIEŃ 13 – LOT LAS VEGAS – MIAMI
Podobne wpisy: